sobota, 2 lutego 2019

8. Marzyć teraz i tu.

             


             Mdły odór tęchnącej krwi i rozkładu ciał gryzł w gardło, łzawiły od niego oczy. Małe dziewczęce rączki, kolejny raz próbowały pchnąć drzwi od schowka, ale te nie chciały ustąpić.
            Powoli mijające godziny, głód i widoczne z tego miejsca męskie zwłoki sprawiały, że obłęd był bliski.
            Dziecko zapłakało głośno, donośnie i zaczęło uderzać w drewniane drzwiczki, z nową siłą wbijając w skórę drzazgi i raniąc dłonie do krwi. Zamknięta z zewnątrz zasuwka jednak ani drgnęła.
            Rozpaczliwy wrzask znów wypełnił dom.






         Poderwała się tak raptownie, że prawie spadła z kanapy, która służyła jej za łóżko. Ten powtarzający się koszmar, sprawiał, że nie mogła spokojnie, przespać od dechy do dechy żadnej nocy.
– Już lepiej?
            Sasuke siedział przy stole zasłanym dokumentami i przyglądał jej się uważnie znad parującego kubka. Sakura nie musiała nawet pytać, wiedziała, że to kolejna tej nocy pita przez niego kawa. Nie było w tym zresztą nic dziwnego, Uchiha tak samo, jak ona nie dosypiał, a pod jego oczami, wyraźnie odznaczały się sińce.
– Chyba tak.
            Dziewczyna zrzuciła z siebie koc i usiadła z zamiarem wstania, ale kiedy zimny dreszcz wstrząsnął jej ciałem, postanowiła jednak nie pozbywać się okrycia. Zawinięta w pled, podeszła do stołu i przysiadła tuż obok mężczyzny, który bez słowa podsunął jej pod nos kubek, który z wdzięcznością przyjęła. Złapała kilka łyków kawy, próbując się rozbudzić i od razu skupić na pracy, od której miała przerwę.
– Znalazłeś coś ciekawego?
– Nie.
– Uhm.
            W cichym pomieszczeniu doskonale słychać było tykanie ściennego zegara i wiatr wyjący za oknami. Przez chwilę zdawało jej się, że w szalejącej za szybą zamieci dostrzega białe płatki śniegu. Ciekawa prawdy rzuciła się do parapetu, zwalając przy okazji na podłogę pokaźną kupkę dokumentów.
            Praktycznie przyklejając się nosem do lodowatej szyby, pisnęła, wyrzucając ręce w górę.
– Sasuke! Pada śnieg!
            Onyksowe oczy Uchihy najpierw skierowały się na rozsypane po podłodze papiery a dopiero potem na nią. Widząc ekscytację na twarzy Haruno, wykrzywił się z wyraźnym politowaniem i wskazał głową na kalendarz.
– Jest koniec listopada. Nic zaskakującego.
            Różowe brwi Sakury podskoczyły ze zdziwienia pod samą linię włosów, ale nie odezwała się ani słowem. Doskoczyła do wieszaka, na którym spoczywała jej kurtka. Narzuciła ją na siebie w pośpiechu, wyciągając z rękawa kołtun z szalika, czapki i rękawiczek i dziarskim krokiem ruszyła do drzwi.
– Co tak właściwie robisz?
            Sasuke wydawał się nie drgnąć od dłuższej chwili. Łypał na nią spod zmarszczonych w konsternacji brwi, całym sobą wyrażając czystą dezaprobatę. 
            Nie mogąc wytrzymać, Sakura parsknęła śmiechem. Zbyt wybujałe ego mężczyzny i jego poważne podejście do życia, niejednokrotnie sprawiało, że w ogóle jej nie rozumiał.
– Idę na dwór, pada śnieg. - Uśmiech nie zszedł jej z twarzy, chociaż brunet wyraźnie skwasił się jeszcze bardziej.
– Nie powinnaś zakończyć fascynacji, zamrożonym deszczem pod koniec dzieciństwa?
– W bidulu nie ma czasu na dzieciństwo.
            Otworzyła drzwi i nie czekając, na odpowiedz, wybiegła z pomieszczenia, żeby po chwili znaleźć się na podjeździe przed budynkiem, który wyglądał, jakby ktoś rzucił na niego śnieżnobiałą, grubą pierzynę.            
           Zeszła powoli po schodach i wyszła wprost pod sypiący grubymi płatkami puch, spadał on na jej szeroko rozłożone ręce i twarz, swoim zimnem powodując rumieńce na policzkach. Westchnęła przeciągle, rozkoszując się białym, świeżym krajobrazem.
            Cóż, Sakura nie lubiła roztrząsać życia na drobne, była spontaniczna, radosna i zapewne dziwna w oczach innych ludzi. Właśnie dlatego teraz, zamiast stwierdzić, że pewnie jest na to jednak zbyt stara, wzięła krótki rozbieg, a potem z okrzykiem radości obróciła się na pięcie i runęła plecami w śnieg.
            Biały puch wzbił się w powietrze jak wystrzelone konfetti, a spadając, połaskotał kobietę w nos. Radosny głos przeciął nocną ciszę, kiedy Sakura machała rękami i nogami, tworząc słynną postać aniołka, którą tak kochały robić małe dziewczynki. Przymknęła powieki, ciesząc się chwilą i wdychając zimne, rześkie powietrze.
           Kiedy znów zapragnęła spojrzeć w niebo, otworzyła oczy i pierwszym co zobaczyła, był Sasuke. Stał za jej głową, okutany w czarny gruby płaszcz i przyglądał jej się, nawet nie kryjąc wyrazu zaciekawienia na twarzy. Po chwili jego mina znów stała się zblazowana, a mężczyzna odchrząknął.
– To, co powiedziałem, nie miało uderzyć w ciebie, w „ten” sposób.
– Mhm. - Wciąż leżąc na plecach, Sakura przekrzywiła głowę, żeby lepiej go widzieć. Uchiha zaczął wyglądać na poirytowanego.
– Sakura, nie chciałem sprawić ci przykrości.
– Nachyl się.
– Słucham?
– No, nachyl się. Chcę ci coś przekazać.
            Kiedy twarz Sasuke, znalazła się dostatecznie nisko, Sakura wyrzuciła ręce w górę, złapała go za barki i pociągnęła mocno w dół, jednocześnie odsuwając się na bok. Kolejna chmura śniegu wzbiła się w powietrze, kiedy mężczyzna stracił równowagę i zgodnie z planem upadł tuż obok niej.
            Głośny rechot wyrwał się Sakurze z piersi na widok, dumnej twarzy bruneta, całej oblepionej na biało.
– Uważasz, że to było zabawne?- Usiadł obok niej na śniegu i pokręcił zamaszyście głową, żeby strzepać z włosów zebrany na nich puch.
– Tak, Sasuke. Dla mnie tak. – z uśmiechem podniosła się i kucnęła przed nim. Przez chwilę przyglądała mu się roziskrzonymi oczami po czym, wciąż się uśmiechając, zaczęła delikatnie ocierać twarz mężczyzny z topniejącej już brei.
– Twoje zmiany nastroju, są aż nadto impulsywne.
– Jak u większości ludzi, Sasuke. Może nie zawsze da się to od razu dostrzec, a może po prostu masz głęboko w dupie otaczających cię ludzi. Prawda jest taka, że człowiek reaguje na impulsy, wyraża emocje…
– Chcesz powiedzieć, że emocje kierują każdym zachowaniem człowieka, a…
– Sza! Nie przerywaj mi. – zakryła mu usta dłonią. – Wiem, co chcesz powiedzieć i co skrytykować.  Powiedz mi Sasuke, będzie ci lepiej? Czy coś się zmieni w twoim życiu, jeżeli znów się napuszysz? Możesz uważać mnie za idiotkę, trudno. Możesz patrzeć na mnie tym swoim pustym wzrokiem i oceniać każdy gest, twoje prawo. Oceniasz ludzi, jakby byli produktami na półce, chcesz blisko siebie tylko tych, którzy odpowiadają ci w stu procentach i możesz przewidzieć każdy ich ruch. Muszę cię rozczarować. Tacy ludzie nie istnieją...
            Zabrała dłoń z jego warg i złapała w nią trochę śniegu leżącego między nimi. Mienił się i błyszczał jak najpiękniejszy brylant, chodź za chwilę, miał spłynąć na ziemię i zniknąć.
– Chciałbyś, żebym była prostolinijna, zawsze opanowana i bardziej stonowana. Byłoby ci wtedy łatwiej zapanować nad tym, co robię i mówię. Nasza współpraca byłaby dla ciebie bardziej znośna, prawda? Tyle że widzisz, ja nie mam zamiaru stawać się kimś, kim nie jestem. Mam prawo marzyć, teraz i tu. Dobrze mi z zachwytem, który pojawia się tak szybko, jak znika. Kocham ten stan, kiedy emocje rozsadzają mnie od środka. Spróbuj czasem, nie myśleć zbyt wiele, tylko rób to, co dyktuje ci instynkt.
           Przez chwilę mężczyzna milczał, zaciskając usta w wąską linię. Kiedy w końcu się odezwał, w jego głosie słychać była jakaś nową nutę, której Sakura wcześniej nie znała. 
– Dobrze zrozumiałem? Nie posiadam emocji?
– Nie do końca tak to powiedziałam...
– I nie umiem okazywać emocji?
– Yhmm.
– Uważasz, że powinienem przestać się hamować, tak?
– Robisz mi odpytywanie z moich własnych słów?
– Upewniam się, że wiesz, do czego mnie namawiasz.
            Szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie, zaskakując zupełnie. Zanim zdążyła się zorientować, delikatnie dotykał jej warg swoimi. Trwali tak przez chwilę, oddychając nierówno.
– Sakura, skorzystam z twojej rady.
            Naprał na nią, z taką pasją, że po chwili mu się poddała. Rozchyliła delikatnie usta, dając mężczyźnie możliwość pogłębienia pieszczoty.    
           Całował, docierając do każdego zakończenia nerwowego i zmiękczając jej kolana. Pragnęła tego pocałunku, tak bardzo, że czasem patrząc na niego, musiała się powstrzymywać od zagryzania ust. Więc czemu teraz cichy głosik w jej głowie, ostrzegał natarczywie przed tym co właśnie się działo?
– Sasuke. – wyszeptała pomiędzy pocałunkami. – A co potem?
            Odsunął się od niej. Czekał, nie siląc się nawet na jedno słowo.
– Nie chcę powtórki z rozrywki. Teraz pójdziemy do łóżka, seks będzie nieziemski, a potem zaczniemy rzucać się sobie do gardeł?
– Wracajmy do środka.
            Niewidzialna pięść zacisnęła się na jej gardle. Niestety liczyła na to, że Uchiha zachowa się inaczej.
– Wracam do domu.
– Dobrze. Możesz wziąć moje auto. Ja rano wezmę taksówkę. – wstał, odwrócił się, i ruszył w stronę budynku, pozostawiając ją pośrodku bieli.
– Sasuke! – krzyknęła za nim, podnosząc się z ziemi. – Mam na myśli to, że wracam do siebie! 
– Nie.
            Mężczyzna zatrzymał się w miejscu i odwrócił w jej stronę. Dłonie wbił w kieszenie, a twarz miał ściągniętą.
– Nie ty będziesz o tym decydował. Pozwoliłam ci na to ostatnio, bo logicznie było to najbezpieczniejsze wyjście, teraz jednak mam już dość.
– Wystawisz się. – warknął.
– Dramatyzujesz. Gdyby Sai, czy ktokolwiek inny, tak bardzo chciał mnie zabić, to w tym, momencie mój mózg byłby na trawniku.
– Nie przyszło ci do głowy, że nie atakuje, ponieważ cały czas jesteś w moim towarzystwie?!
– A tobie nie przyszło do głowy, że ponieważ cały czas jestem w twoim towarzystwie, to mam ochotę sama palnąć sobie w łeb?!
– Doprawdy Haruno, prawie ślinisz się na mój widok, więc raczej nie jest ci tak źle! Rąbnięta z ciebie baba, skoro z obcym wskakujesz do wyra bez problemu, ale kiedy ktoś jest ci już bliższy, to zaczynasz mieć obiekcje!             
               Sakurze zabrakło tchu. Z szeroko otwartymi oczami, wpatrywała się w bruneta, nie wiedząc co odpowiedzieć. Nie miała słów na własną obronę, bo przecież to, co powiedział, było czystą prawdą. Znów bezbłędnie ocenił jej osobę i rzucił jej tym w twarz. Nie mogła go za to winić, wina leżała wyłącznie po jej stronie. Niepotrzebnie się odsłoniła, niepotrzebnie nawiązywała z tym mężczyzną bliższą relację.
– Ja… – zaczęła, ale głos uwiązł jej w gardle. – Pójdę już.
            Odwróciła się i powoli postawiła kilka kroków stronę ulicy, po czym zaczęła biec.

*

            Różowe włosy były rozsypane po poduszce. Sasuke przyglądał się dziewczynie przez dłuższą chwilę, nim zdecydował się poruszyć. Spała jednak na tyle twardo, że nawet nie drgnęła.
            Uśmiechnął się i odgarnął z jej twarzy kosmyki, niesfornie opadające na usta. 
            Niechętnie podniósł się i w samych spodniach podszedł do kuchni, by nastawić kawę i zapalić papierosa. Ten dzień, rozpoczął się cudownie.
            Sakura obróciła się na drugi bok, coś wyszeptała i znów zamilkła. Tej nocy była spokojna, widocznie koszmary na chwilę odpuściły, dając jej trochę wytchnienia.
            Oparł się blat aneksu i znów zwrócił na nią swój wzrok. Przypomniał sobie wyraz jej twarzy, kiedy urażony, bez zastanowienia postanowił jej się odgryźć. Chciał ją wyprowadzić z równowagi i udało mu się to, satysfakcja jednak bardzo szybko wyparowała, pozostał tylko niesmak.

***

            Gdyby wtedy odpyskowała, czy strzeliła go w pysk, to pewnie nie pojąłby wagi swoich słów. Zamiast jednak swoim zwyczajem wściec się, Sakura na jego oczach zbladła gwałtownie i zrobiła krok w tył, zupełnie jakby ją uderzył. Kiedy zniknęła, powoli wszedł do środka, i mechanicznie zaczął sprzątać rozłożone na stole dokumenty. Zerknął na równe brzegi kilku stworzonych przez siebie kupek i westchną ciężko, opadając na kanapę.             
           Haruno była najtrudniejszym czynnikiem całej jego misji w Konoha. Rozpraszała go, skupiała na sobie większość jego uwagi i grała mu na nosie, za każdym razem, kiedy myślał, że ma już ją w garści. W kilka tygodni wparowała do jego piaskownicy, rozrzuciła zabawki i zepsuła babki z taką gracją, na jaką tylko ją było stać. Fascynowała go i pożądał zarówno jej umysłu, jak i ciała, ale czy to wystarczało, by móc złożyć jej jakąś deklarację? Tego niestety nie wiedział.
            Sięgnął przez stół po kubek kawy, która zapewne była już obrzydliwie zimna i zamarł. Zdał sobie sprawę, że nawet przez chwilę nie wymagała od niego żadnych deklaracji. Najszybciej jak się dało, zebrał dokumenty, do pudła, które w pośpiechu chwilę później wpychał do bagażnika.
            Bez kwiatów na przeprosiny, za to z kilkoma kilogramami makulatury do przejrzenia, zjawił się pod jej drzwiami niecałe czterdzieści minut później. Biorąc pod uwagę fakt, że była już noc, Sakura i tak doczłapała się do drzwi nadzwyczaj szybko.
– Kto tam?
– Sasuke.
            Zza drzwi usłyszał kilka przekleństw i prychnięcie, po czym drzwi uchyliły się na tyle na ile pozwolił im zabezpieczający łańcuch. Przymrużonymi oczami przyglądała mu się przez chwilę, po czym zamknęła drzwi, by zdjąć łańcuch i otworzyć je na oścież.
– Czy ty wiesz, która jest godzina?- Marszczyła groźnie brwi, pomiędzy którymi, powstała pionowa, naburmuszona zmarszczka. Nie była zachwycona z jego wizyty.
– Powinniśmy to dokończyć.
            Powiodła wzrokiem za ruchem jego głowy i otworzyła szeroko, zielone oczy.
– Kpisz sobie ze mnie?
– Nie.
            Policzek zapiekł go momentalnie, kiedy dłoń dziewczyny z głośnym plaśnięciem, wylądowała mu na twarzy.
– Ty nadęty, cholerny, egoistyczny…
– Przepraszam.
– Powtórz, proszę. - Nie wiedział czy tylko grała, czy jej reakcja była szczera. Przyglądała mu się z lekko rozchylonymi ustami, mrugając odrobinę za szybko.
– Przepraszam, Sakura.
            Zadzierając głowę niczym własny kot, nie spuszczała go z oka. Objęła się ramionami, delikatnie drżąc z zimna wpadającego przez otwarte drzwi.
– Zimno ci.
– To nic.
            Wbiła wzrok w swoje bose stopy i poruszyła śmiesznie palcami. Miała na sobie jakąś starą bawełnianą koszulkę, w której nawet on ze swoim wzrostem wyglądałby jak w worku.
– Po co tak właściwie tu przyjechałeś? Jeżeli to z troski, że mnie dorwą i zabiją, to daruj sobie. Umiem się sama obronić.
            Nic nie mówiąc, kopnięciem wepchnął stojące na ziemi kartony do mieszkania, po czym wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi.
– Jestem tu, bo bardzo chcę tu być. Sama stwierdziłaś, że nadęty ze mnie dupek i egoista.
            Podszedł do dziewczyny tak blisko, że delikatnie stykali się rękami. Teraz, bez broni, bez ciężkich buciorów, sztywnych pleców, zdawała mu się najdelikatniejszą istotą na świecie. Wyciągnął rękę i delikatnie pogładził palcami jej twarz, kreśląc linię od jej skroni po kącik ust.
            Zielone oczy, roziskrzyły się w reakcji na pieszczotę, przynosząc mu tym, ogrom satysfakcji. Sakura reagowała na jego dotyk natychmiast. Chemia, która między nimi była, zdawała się być najsilniejszą emocją, jaką czuł w swoim życiu.
– Przepraszam. – wyszeptał po raz kolejny, pochylając się i przyciągając ją do siebie.       
           Przez chwilę tkwiła w jego ramionach, wtulona twarzą w jego pierś, po czym zgrabnie wyplątała się z objęć i lekkim krokiem przeszła do części kuchennej.
– Herbatę czy piwo? – spytała, wychylając głowę zza drzwi lodówki.       
          Uśmiechnął się, lekko. To, że nie wyrzuciła go z mieszkania, oznaczało, że przeprosiny zostały przyjęte. Spędzili wieczór, rozpracowując czteropak piwa do starych czarno białych filmów i usnęli.

***

            Sakura znów mruknęła coś przez sen, po czym otworzyła oczy i spojrzała na miejsce, w którym spał. Bolesny grymas pojawił się na jej twarzy, kiedy zobaczyła, że jest w łóżku sama.
– Zrobiłem kawę. – odezwał się łagodnie.
            Natychmiast odwróciła się w jego stronę, a jej twarz rozjaśnił uśmiech pełen ulgi. 
– Poproszę.
            Napełnił drugi kubek i przeskakując nad oparciem łóżka, usadowił się obok niej. Kot, siedzący na zagłówku, wlepił w niego swoje pomarańczowe oczy.
– Twój kot, gapił się na mnie całą noc.- Sakura parsknęła śmiechem, przyjmując od niego swoją kawę.
– Spałeś na jego miejscu, więc się nie dziw. Ciesz się, że w ogóle pozwolił ci tu spać.
– Jestem ci dozgonnie wdzięczny, o szanowny worku kłaków. – mruknął z przekąsem równie intensywnie patrząc zwierzęciu w oczy.
            Kot podniósł się, przeciągnął, po czym ostentacyjnie odwrócił do niego tyłkiem, i z ogonem sterczącym jak antena, odmaszerował na koniec wersalki.  
– Sasuke, rozleje kawę!- Ledwo utrzymała kubek tak, by nie wylać na siebie płynu, kiedy przyciągnął ją do siebie.
– Trudno.
            Pochylił się i schował twarz w jej włosach, wciągając w siebie zapach szamponu i jej skóry. Delikatnie pocałował aksamitną skórę jej ramienia, rozkoszując się, bliskością której nieczęsto doświadczał w takim wymiarze.
            Zawsze był sam, odkąd pamiętał. Rodzice, choć obecni w jego życiu zawsze coś ukrywali i choć pomimo chorych rodzinnych tajemnic, Itachiego otaczali morzem miłości, to jego odsuwali od siebie notorycznie. Nie pojmował tego. 
           Jako mały chłopiec, pragną doścignąć brata, zasłużyć na uznanie. Dostawał pochwały. Jednak nie dostawał ciepła i czułości, których tak pragnął. W końcu, kiedy był już wystarczająco duży, nauczył się ignorować potrzeby, które dla innych były czymś normalnym.
            Czy da się żyć, bez jakiegokolwiek ciepła? Owszem. 
            Dał radę przeżyć w ten sposób całe swoje dotychczasowe życie i nawet nie ciążyło mu to specjalnie.
– Sasuke?
– Hmm?
            Dziewczyna wykręciła się w jego objęciach, tak, że stykali się nosami. Chciała o coś spytać, ale w tym momencie, rozległo się pukanie. Wygramoliła się z łóżka, po czym cicho podeszła pod drzwi.
– Kto tam? - stuknięcie zasuwy i chrobot ściąganego łańcucha świadczyły o tym, że Haruno postanowiła otworzyć. Zaciekawiony wychylił się za nią, podnosząc z łóżka, zamarł jednak, kiedy zobaczył, kto wchodzi do mieszkania. Karin nachyliła się do Sakury i ucałowała ją w policzek.
– Mówiłam Ci! – zwróciła się do niej. – Zawsze ma minę, jakby miał na mój widok zwymiotować!
            Ku jego zdziwieniu Sakura poklepała Karin po plecach i podała jej swój kubek z kawą.
– Jeszcze niepita. – mruknęła, po czym przeniosła na niego wzrok. – Chyba muszę Ci coś wytłumaczyć...
– Wytłumaczysz mu później.
            Karin weszła do salonu i opadła na jedno z wysokich krzeseł przy aneksie. Widać było, że czuje się w mieszkaniu Sakury, jak u siebie w domu.
– W sumie to dobrze, że jesteście tu RAZEM. – mruknęła, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
– Dlaczego?
            Sasuke w milczeniu obserwował jak Sakura z trybu: kobieta,  przeszła do trybu: detektyw. Spięła się, jej rysy stwardniały a ton głosu przestał być aksamitny i delikatny. Wpatrywała się w Karin, wyczekując odpowiedzi. 
 – Pamiętasz, jak poprosiłaś, żebym dla ciebie powęszyła? No to przez cały czas, kręciłam się tu i ówdzie, zdobywając trochę informacji. Wczoraj w ręce wpadł mi dokument dotyczący śledztwa prowadzonego kilkanaście lat temu w podobnej sprawie.
– Jak to w podobnej sprawie? Przeczesaliśmy wszystko, szukając powiązań.
            Stojąc za plecami Sakury, czuł, że to, co zaraz padnie, przekroczy wszelkie pojęcie. Uważnie obserwował, jak Karin wyciąga z torby teczkę a z niej pojedynczą kartkę A4.
– Śledztwo zostało utajnione. Posprzątali po tym tak dokładnie, że był problem nawet z tym świstkiem. Zerknijcie, kto to zrobił. – zastukała paznokciem w dokument, tam, gdzie było miejsce na podpis.
            Oboje pochylili się nad podsuniętym dokumentem. 
– O kurwa– szepnął, przez ściśnięte gardło.

             



#wattpad #alatoire ¶ Warning :  Cette fiction est inspirée du manga original "Naruto & Naruto Shippuden" ainsi qu'a un drama coréen.  ¶ Informations.  Alerte aux (anti) haters  du SasuSaku et du NaruHina. Cette histoire n'est pas pour vous.  -Date de création : 26 Juillet 2015. -Auteure : MmeZaynMalik12. -Genre : Sch...


           Napisałam ten rozdział, jakiś czas temu, jednak nie miałam czasu go sprawdzić i wrzucić. Jest krótkawy, spokojny i monotonny, pewnie też nudny ale cóż, nastrój wpływa na to jakie pomysły przychodzą mi do głowy. 
            Dzięki wielkie, za komentarze pod ostatnim postem, były bardzo budujące i miłe. :D Cieszę się, że jesteście i czytacie! <3
            

Ściskam was cieplutko ! Buziaki ! 

7 komentarzy:

  1. Hej! Jak miło przeczytać nową notkę u Ciebie ;)
    I takie krótkie, spokojne rozdziały są potrzebne :) Coraz bardziej się wkręcam w tę historię i cieszy niezmiernie, że pojawiają się nowe rozdziały co chwilę.
    Relacja Sasuke i Sakury jest fajnie napisana, podobają mi się u Ciebie. Karin też jest spoko :)

    Pisz, pisz następny! <3
    Czekam z niecierpliwością !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem i ja. :D
    Rozdział był spoko, ale miałam z nim jeden problem. Pogubiłam się w scenach. To znaczy, jak zaczęłam czytać drugi raz to ogarnęłam, że scena jak Sasuke patrzy na Sakurę, kiedy śpi to teraźniejszość, a ta jak o niej myśli u siebie i potem jedzie do niej z kartonami to retrospekcja. Problem polega na tym, że tego nie zaznaczyłaś. Mogłaś napisać "kilka godzin wcześniej", albo retrospekcję wziąć kursywą. Bo jeśli pokazujesz ją tak jak kolejne sceny to ja nie wiem, co się kiedy dzieje i zwyczajnie głupieję.
    Końcówka rozdziału oczywiście najbardziej mnie zaciekawiła. ;)
    W rozdziale było też kilka błędów. W większości kwestia przecinków, ale zdarzyło się też powtórzenie:
    "Zawinięta w pled, podeszła do stołu i przysiadła tuż obok mężczyzny, który bez słowa podsunął jej pod nos kubek, który z wdzięcznością przyjęła." - słowo "który".
    Wiem, że piszes jak masz wolną chwilę, ale mam wrażenie, że mogłabyś bardziej pilnować tekstu.
    Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę ci bardzo podziękować za przypomnienie, które pozostawiłaś po sobie na moim opowiadaniu. Przyznam bez bicia, że zgubiłam link do Twojego bloga.
    Nie mniej jednak wszystko dobrze się skończyło :P Jestem tu znów.

    Poczekaj, skopiowałam coś sobie: "Rąbnięta z ciebie baba, skoro z obcym wskakujesz do wyra bez problemu, ale kiedy ktoś jest ci już bliższy, to zaczynasz mieć obiekcje!"
    Mistrzostwo tego rozdziału.
    Chyba pod każdą nową częścią będę ci typowała zdanie TOP NUMER 1. W ósemce to jest mój faworyt :>:>
    Generalnie cały rozdział na tyle "Wspaniały i sielankowy", że w następnej części na pewno będzie jakiś ostry ogień. Bardzo miło będzie poczytać sobie coś z gatunku akcji :) Zapotrzebowanie na ckliwe romanse wypełniłam czytając obecną partię haha :)


    Pozdrawiam!
    T.

    OdpowiedzUsuń
  4. Siemaneczko~

    Boze, nie robię wiecej tak długich urlopów. Pozniej nadrobienie wszystkich blogów zajmuję mi tygodnie xD Nie myśl sobie, że zajrzałam do Ciebie na końcu, po prostu szłam według swojej listy, a sasusaku miałam na końcu.

    Przeczytałam przegapione rozdziały i z zadowoleniem stwierdzam, że bardzo podoba mi się kierunek, w którym podążają. Długość rozdziału mi odpowiadała, zdążyłaś zawrzeć w nim wszystko, co potrzebne. A te wstawki z koszmarami... Uch, kocham! Potęgują tajemniczy nastrój opowiadania. Bardzo się cieszę, że Sasuke nie zachował sie jak buc i jednak ruszył za Sakurą. Kiedy okazuje emocje lubię go bardziej 💜

    Pisz tak dalej. Powodzonka kochana!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chcę być natręciuchem
    Ale był rozdział a teraz go nie ma.
    Apeluję o zwrot! Niezwłoczny!

    Pozdrawiam
    Temira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana!
      To był czysty przypadek i zupełnie niechcący opublikowałam wersję jeszcze nie do podglądu ! :D

      Usuń